Jakiś czas temu zupełnie przypadkiem obejrzałam film na podstawie książki Blanki Lipińskiej pt. "365 dni". No i bez szału, słaby pornus, romans żaden, akcja nieciekawa, jakby za dużo chcieli upchnąć w jednym filmie. Okazuje się, że nie były to tylko moje odczucia, bowiem film doczekał się nagrody za najsłabszy scenariusz, czyli otrzymał Złotą malinę. Mogło być gorzej, bo był nominowany w jeszcze innych kategoriach: najgorszy film, najgorszy reżyser, najgorszy aktor, najgorsza aktorka, najgorszy ekranowy zespół, najgorszy scenariusz oraz najgorszy remake.
Ale ja się tak łatwo nie poddaję. Już nie raz zdarzyło mi się obejrzeć nędzną ekranizację całkiem dobrej książki. Tak bywa najczęściej, że ekranizacje są słabe. Chyba tylko 2 dobre ekranizacje widziałam, przynajmniej 2 pamiętam: "Pana Tadeusza" i "Władcę pierścieni".
No to wzięłam się za czytanie tego bestsellera. Dobrnęłam.
Powieść pornograficzna i harlequin poprzetykany krótkimi opisami strojów, które wkłada lub zrzuca bohaterka z zaznaczeniem drogich marek, opisy bogatych wnętrz, które omiata wzrokiem tuż przed stosunkiem.
No i teraz mam zagwozdkę. Dlaczego bestseller? Skąd taka popularność tak miernej literatury bez fabuły, z przewidywalną akcją? Czyżby autorka zawarła w książce pragnienia współczesnych Polek: przystojny Włoch, bogaty, ostry seks, markowe ciuchy, totalne podporządkowanie, kasa i podróże za facetem, bo prowadzi interesy, no i oczywiście miłość
Teraz jestem w połowie 2 części. Nie wiem, czy przebrnę, bo widzę, że tempo słabnie. Uważam, żeby nie czytać przy jedzeniu
Książki nie czytałem, ekranizacji nie widziałem, natomiast wiem jedno. Piszesz świetne recenzje.
Bardzo podoba mi się, to co napisałaś, co za styl,,, Dziękuję. Chyba nominuję Cię do Literackiej Nagrody Multi Forum, a później to już tylko nagroda Nobla i światowy sukces :)
Warto przebrnąć do końca książki. Ja tak mam, że nawet jeśli książka mnie nie kręci, to jakiś wewnętrzny głos każe mi przeczytać do końca.
Często bywa tak, że te najnudniejsze książki najdłużej pamiętam...
Kiedyś tak o mały włos encyklopedii i książki telefonicznej bym nie przeczytał, ale w porę się opamiętałem... :)
Wybacz, jeśli nie odpisuję na komentarze. Nie ignoruję Cię. Najczęściej nie mam czasu na forumowe pisanie...
Książki nie czytałem, ekranizacji nie widziałem, natomiast wiem jedno. Piszesz świetne recenzje.
Bardzo podoba mi się, to co napisałaś, co za styl,,, Dziękuję. Chyba nominuję Cię do Literackiej Nagrody Multi Forum, a później to już tylko nagroda Nobla i światowy sukces :)
Warto przebrnąć do końca książki. Ja tak mam, że nawet jeśli książka mnie nie kręci, to jakiś wewnętrzny głos każe mi przeczytać do końca.
Często bywa tak, że te najnudniejsze książki najdłużej pamiętam...
Kiedyś tak o mały włos encyklopedii i książki telefonicznej bym nie przeczytał, ale w porę się opamiętałem... :)
Dziękuję, ale nie chcę Nobla. To brudna kasa Mam tak, jak Ty. Czytam najczęściej do końca, naprawdę tylko kilku książek nie dokończyłam. Pewnie i tę przeczytam.
Nie przeczytałeś encyklopedii??? A ja myślałam, ze to dlatego wiesz wszystko
Zmęczyłam drugą część Nie mam nic do dodania Ale mam informację dla fanów- będzie jeszcze część trzecia. Nie wiem, czy muszę czytać, żeby wiedzieć, o czym będzie