Genewa- Gwiazda wśród miast
Chciałam wkleić na dowód zdjęcie planu starego miasta, ale się nie da. Można z łatwością znaleźć. Naliczyłam 27 ramion, ale to było w pośpiechu, więc głowy nie dam :)
Pierwszy odbiór miasta był taki sobie. Jak to w drodze z lotniska, wszędzie na świecie tak samo, czyli nijako. Jednak im bardziej zagłębiałam się w zakamarki Genewy, tym bardziej mnie oczarowywała. Woda, woda i mnóstwo terenów zielonych- pięknych parków, gdzie można przysiąść w cieniu na ławeczce lub wyłożyć się na zielonej trawce z książką lub telefonem, pogadać ze znajomymi i nieznajomymi.
Perłą miasta jest oczywiście cudnego koloru jezioro, wokół którego tętni życie, ale nie takie w biegu, wręcz przeciwnie- powolne, swobodne, leniwe. Ludzie spacerują wzdłuż wybrzeża, czekają na rejs, delektują się pyszną kawą czy lodami. W wyznaczonych miejscach plażują lub grillują. Dużą atrakcją jest słynna fontanna zlokalizowana przy nadbrzeżu, która wyrzuca strumień wody na wysokość 140 metrów. W upalny dzień można się schłodzić drobnymi kropelkami rozproszonymi w powietrzu, a nawet wziąć prysznic. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć tęczę utworzoną dzięki współpracy wody i słońca. Spacerując brzegiem jeziora, musimy natknąć się na przepiękny zegar kwiatowy. Polecam też rejsy wodnymi tramwajami (zwłaszcza, że jest to darmowa atrakcja dla rezydentów hoteli np. Przy szwajcarskich cenach, to naprawdę cudowna ulga dla kieszeni. Darmowy jest również transport autobusami, trolejbusami i tramwajami w centrum miasta oraz większość muzeów).
Nad starym miastem dumnie wznoszą się trzy wieże katedry św. Piotra. Wnętrze nie przypomina znanych nam budowli sakralnych, jest skromne i surowe. A stamtąd można zagłębić się wąskie uliczki starówki. Tu standardowo- knajpki i sklepiki oraz muzea z ciekawymi zbiorami, fontanny i piękne piodełka z pitną wodą, które są praktycznie co krok.
W dniu przyjazdu Genewa przywitała mnie nocnymi fajerwerkami, ponieważ tego dnia obchodziła święto narodowe. Co dziwne- radośnie :) (Tak na marginesie, dla równowagi tego samego dnia w pewnym kraju nad Wisłą obchodzi się smutne pompatyczne święto wybuchu Powstania Warszawskiego). Tłumy nad jeziorem zebrały się, żeby spacerować, biesiadować, głównie pić alkohol i puszczać fajerwerki. Przypominało to trochę taki polski Nowy Rok, tylko temperatura była całkiem inna.
Jeśli chcemy się wybrać trochę dalej od centrum do siedziby ONZ, to polecam cudowną atrakcję w jej pobliżu Ogród Botaniczny, w którym też można spędzić cały dzień, zachwycając się zbiorami roślin z całego świata. Spacer pięknie zaaranżowanymi alejkami wśród starych drzew, które pamiętają jeszcze czasy długich sukien, parasolek i kapeluszy jest wyjątkowo ożywczy i relaksujący.
Okazało się, że 4 dni to zdecydowanie za mało, żeby zobaczyć wszystkie atrakcje Genewy.
🦋🦋🦋