|
Cóż miano przecież zobowiązuje,
pisać tu trzeba prawdziwe słowa,
słowo za słowem z literek się kluje,
niech błyszczy gwiazda magii nowa!
W Warszawie, mieście stołecznym,
gdzieś dajmy na to - w Aninie,
w posturze wspaniały, charakterem grzecznym
mag wielki tańczył na umysłu linie.
Człek ów sposobił się do boskości,
czytał dzieła tajemne do rana,
dawał psom dwóm swym ogryzać kości,
gdy sam prostował swój róg barana.
Nikomu hołdów nie czynił zgięciem karku,
nikomu też nie dając w niczym wiary,
robił cuda niczym na jarmarku
z karty trzema kuglarz stary.
Wszystko mu się w tym w nadmiar udawało,
wręcz zamieniał beczki z wodą w stare wino,
ale wszystkiego było mu ciągle mało,
chciał żyć z własnoręcznie stworzoną dziewczyną!
Po strasznych zaklęciach i zaprzedaniu swej duszy,
po stłuczeniu wielu menzur alchemii,
wreszcie proces magiczny niebo poruszył
i wyszła istota powoli z podziemi.
Tworzona egzoplazmy tworzywem,
całą mocą magii czarnej, ogromnej udręki,
stanęła przed nim już bytem swym żywem
postać mocarna, magna figure! ...jego ręki... :D
Proszę o pozostawienie na dwa, trzy dni. Dzięki z góry. :)
« Wróć do Nowa
|