X napisał/a
Wydaje mi sie , ze potrafię isc na kompromis ? Juz chyba powiedziales wszystko .Nie zaprzeczam , ze mozesz byc troche innym czlowiekiem.Pamietam twoje dyskusje kiedy traciłes nerwy jak ktos nie przyznal ci racji , stad moja opinia .Ale tu wszyscy maja jakies dziwne zachowanie, chyba ty pisałes o Walkirii ? Pewne slowa sie powtarzaja w zyciu, tamtej wypowiedzi nie znałem, czyli ktos tak samo zauwazyl jak ja , "nie daj soba poniewierac " nie klamie.Szkoda tutaj wchodzic w wypowiedzi tu sie zaczyna dziac cyrk co ci ludzie wymyslaja .Miałem juz nie pisac w ogole , musze sie zaciąć porzadnie . Panie daj mi siłę :)
To Twoja subiektywna ocena, bo ja nigdy od nikogo nie oczekuję w dyskusji, żeby przyznawał mi rację. Nie zależy mi na zmienianiu percepcji ludzi, z którymi rozmawiam, tylko bardziej na przedstawieniu własnego zdania, wyrażeniu opinii na jakiś temat. I tak przeważnie robię. Wyrażam opinię i znikam. Ktoś przedstawia własne zdanie, ja własne i ok. Dla mnie temat w tym momencie może być zakończony. Moje horyzonty poszerzyły się o zdanie mojego rozmówcy (w dyskutowanym temacie). A jeśli rozmówca nic nie wyniósł z moich opinii, to też ok. Nie rozpaczam i nie próbuje wpływać, żeby ktoś zmienił swoje zdanie czy mi przytakiwał. Tak właśnie widzę swój udział w dyskusji na jakikolwiek temat :)
PS. A tracę nerwy na przykład wtedy, gdy ktoś próbuje grać nieczysto w dyskusji; np. manipuluje, stosuje jakieś sztuczki socjotechniczne, wmawia mi coś, czego nigdy nie powiedziałem, nazywa mnie komunistą — wbrew temu, że nie lubię komunizmu, stosuje wobec mnie inwektywy, wulgaryzmy, próbuje obniżać wartość współdyskutatna itp. itd :)
Wybacz, jeśli nie odpisuję na komentarze. Nie ignoruję Cię. Najczęściej nie mam czasu na forumowe pisanie...