Slowo na niedziele: Ceny energii i wina Tuska

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
2 wiadomości Opcje
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Slowo na niedziele: Ceny energii i wina Tuska

Kpt.Wojtek
Największa część Polaków winą za inflację obarcza rząd. Tymczasem państwowa telewizja w kolejnych materiałach stara się przekonać widzów, że winny jest rządzący w poprzedniej dekadzie Donald Tusk. Nie inaczej było w sobotnim wydaniu "Wiadomości" TVP, gdzie kolejny raz mówiono o "podatku Tuska".

Prezenter Michał Adamczyk zapowiedział materiał mówiąc: - Obecny kształt unijnej polityki klimatycznej oraz zasady funkcjonowania systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS) w Polsce to efekt wcześniejszych decyzji, podejmowanych przez rząd Donalda Tuska - wynika z raportu posła Janusza Kowalskiego. To właśnie ceny nośników energii wywindowały inflację do rekordowych poziomów, nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach Europy.

wiecej:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,27984110,incepcja-manipulacji-wiadomosci-robia-co-moga-by-wmowic.html#do_w=46&do_v=142&do_st=RS&do_sid=288&do_a=288&s=BoxNewsImg1


Kłamstwa na prąd.

 

Winę za podwyżkę prądu ponosi rzekomo Unia Europejska, albowiem, jak powiedział minister aktywów państwowych Jacek Sasin, podwyżka wynika z „polityki klimatycznej Unii Europejskiej – ponieważ wzrost opłat za emisję dwutlenku węgla był bardzo duży i cały czas postępuje. To pociąga za sobą również konieczność wzrostu cen energii elektrycznej”.

Podobny stosunek do winy Unii Europejskiej za ceny prądu ma minister Zbigniew Ziobro, który był bardziej brutalny: „Zamierzam wystąpić (…) o podjęcie uchwały o wycofaniu się Polski z tego nieracjonalnego, przybierającego szalone rozmiary programu Unii Europejskiej, pakietu energetyczno-klimatycznego. (…) System stał się ogromnym zagrożeniem dla Polski (…). Spekulacyjna konstrukcja (…) prowadzi do bezprecedensowych wzrostów cen energii, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i całej Unii Europejskiej”.

Co więcej, 9 grudnia Sejm przyjął uchwałę, w której wzywa państwa UE do zawieszenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.

 

Natomiast w radiu można było usłyszeć, że PGE Polska Grupa Energetyczna, kierowana przez niejakiego Wojciecha Dąbrowskiego, desygnowanego przez PiS na prezesa tej w 60 procentach rządowej spółki, na swojej witrynie internetowej wszystko dokładnie wyjaśnia. PGE dostarcza energię elektryczną dla pięciu milionów użytkowników, a ta energia stanowi ok. 40 proc. krajowej produkcji.

I rzeczywiście, można tam znaleźć czytelną infografikę, którą ku chwale prezesa Dąbrowskiego i ku wiadomości współczesnych a pamięci potomnych publikujemy w całości. Wynika z niej, że za ponad 59 proc. cen prądu odpowiedzialna jest Unia Europejska, bo takie są koszty uprawnień emisji dwutlenku węgla.

Krętactwo polega na tym, że rząd nie ponosi wspomnianych kosztów. Co więcej, na owych uprawnieniach zarabia grube miliardy.

W roku 2004 państwa Unii, które są przekonane o szkodliwości emisji dwutlenku węgla dla ziemskiej atmosfery – to jest taki gaz, który wydychamy z płuc oraz powstający przy spalaniu paliw kopalnych – doszły do przekonania, że trzeba ograniczyć jego emisję.

 

Każde państwo otrzymuje pewną ilość uprawnień do emisji dwutlenku węgla za darmo. Jeżeli emituje więcej dwutlenku węgla niż zakładają normy europejskie, może uprawnienia kupić od innego państwa, które wyprodukowało energię bezdwutlenkową, np. z wiatraków, siłowni wodnych lub słońca.

Miejscem obrotu uprawnieniami jest niemiecka giełda European Energy Exchange. Przez wiele lat koszt uprawnienia upoważniającego do wyprodukowania tony dwutlenku węgla wynosił od 3 do 5 euro – był nieznaczny. Natomiast w zeszłym roku ceny poszły w górę. Uprawnienie do emisji tony dwutlenku węgla w przestrzeń okołoziemską kosztuje obecnie ok. 90 euro. Oczywiście, gdybyśmy musieli je kupić.

Natomiast pan Sasin, pan Ziobro, pan Morawiecki oraz zapewne pan Dąbrowski jako ciało doradcze wpadli na inny pomysł. Owe polskie darmowe certyfikaty można przecież sprzedać polskim elektrowniom, skoro są po 90 euro. Można byłoby sprzedać po cenie niższej, np. 30 euro, ale nie stworzono do tego stosownych przepisów, stosownego systemu, poza tym to się w ogóle rządowi nie opłaca. Skoro można w skasować 90, to dlaczego sprzedawać po 30. Bingo!

Jak postanowili, tak zrobili. W minionym roku 2021 rząd Polski sprzedał na giełdzie w Lipsku polskim elektrowniom zgodnie z danymi Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami – Achtung!, Achtung! – 105 184 500  (sto pięć milionów sto osiemdziesiąt cztery tysiące pięćset) uprawnień. Polskie elektrownie zapłaciły dodatkowo za kupno polskich certyfikatów Niemcom stosowne prowizje. Odpowiedź na pytanie, za ile, jest trudniejsza. Ceny transakcyjne za uprawnienia reprezentujące tonę dwutlenku węgla wynosiły między 50 euro w połowie roku a 90 pod koniec roku. Szacunki są różne. Planowano, że budżet państwa będzie miał z tego 10 mld zł. Już wiadomo, że dzięki wspomnianej zwyżce jest 20 mld za rok 2021.

Rozumiecie? Pan Sasin, pan Morawiecki, pan Ziobro sprzedali to, co dostaliście od Unii za darmo, za 20 mld zł! Ale tłumaczą, że system jest zły, bo obywatele za prąd kasowani są drogo.


http://tygodniknie.pl/52386-2/
Kpt.Wojtek 🌟
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Slowo na niedziele: Ceny energii i wina Tuska

MaryLou
No jak nie,jak tak!!Wina Tuska:)))))))