U nas porcelanowe figurki i hulaj dusza..W Niemczech Luftwaffe przewozi chorych...

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
1 wiadomość Opcje
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

U nas porcelanowe figurki i hulaj dusza..W Niemczech Luftwaffe przewozi chorych...

MaryLou
No to jednak sobie poględzę...Mimo wszystko dobrej niedzieli zyczę!

https://www.tygodnikpowszechny.pl/strategia-pozorow-169757 

Strategia pozorów.

Polskie władze obchodzą się z antyszczepionkowcami jak z porcelanową figurką. Bardziej niż pandemii obawiają się poniesienia politycznych kosztów realnych działań.

Lekarz, który nie został zaszczepiony przeciw żółtaczce, nie ma możliwości podjęcia pracy w szpitalu. Nikt bez książeczki sanepidu nie zostanie zatrudniony w gastronomii. Tym oczywistym i logicznym zasadom nie podlega szczepienie przeciw COVID-19: szefowie firm do dziś nie mają prawnej możliwości sprawdzenia, czy ich pracownicy zabezpieczyli się przed chorobą pustoszącą cały świat. Dyrektorzy szpitali, owszem, mogą odsunąć niezaszczepiony personel od zajmowania się pacjentami (jak w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku) – ale rząd za takie decyzje nie chce brać odpowiedzialności, pozostawiając je dyrektorom placówek.

Od dłuższego czasu trwa ciąg kabaretowych zapowiedzi ze strony resortu zdrowia i grupy posłów PiS, że lada chwila będzie procedowany projekt ustawy mającej dać pracodawcom możliwość zweryfikowania szczepień pracowników. Projektu do momentu zamknięcia tego numeru „TP” nie opublikowano, media podają za to, że część posłów „wycofuje podpisy”.

Przepisy tego typu od dawna funkcjonują w wielu krajach Europy i są jednym z elementów strategii walki z pandemią. Innym jest wprowadzenie utrudnień w dostępie do sklepów, usług czy restauracji dla niezaszczepionych. To izolacja przede wszystkim dla ich własnego dobra, gdyż są oni nieporównywalnie bardziej narażeni na ciężki przebieg choroby i zgon.

Polskie władze obchodzą się z antyszczepionkowcami jak z porcelanową figurką. Według kierownictwa Ministerstwa Zdrowia Polaków cechuje szczególny charakter narodowy, gen nieposłuszeństwa, który sprawia, że… nie przestrzegają oni prawa. Innymi słowy: wprowadzanie restrykcji antyepidemicznych nie ma sensu, ponieważ nikt nie będzie ich zachowywał. Nade wszystko zaś rząd boi się protestów społecznych – i wprost o tym mówi, także ustami premiera Morawieckiego. Faktycznie, przez Europę przetaczają się głośne manifestacje przeciwników szczepień. Te ostatnie, w Chorwacji, Austrii, we Włoszech czy w Holandii, miały ostry przebieg; w Rotterdamie manifestanci podpalali samochody i starli się z policją. Dla PiS-u nie jest zapewne obojętne, że za tymi protestami stoją przede wszystkim ugrupowania skrajnej prawicy. Jest więc nie tylko zakładnikiem części własnych posłów, ale obawia się obejścia z prawej strony przez Konfederację, otwarcie podważającą sens restrykcji.

Łamiąc starożytną zasadę: lepiej zapobiegać, niż leczyć, rząd całkowicie położył profilaktykę (wyszczepiono nieco ponad połowę populacji), a na wzrosty zakażeń reaguje właściwie tylko zwiększaniem liczby łóżek covidowych. Trudno realnym działaniem nazwać wysyłanie do zaszczepionych osób esemesów o możliwości przyjęcia trzeciej dawki. To przekonywanie przekonanych, pozór działania, jednak – co kluczowe – niewiążący się z kosztami politycznymi.

„Nasza strategia jest racjonalna i jak na razie się sprawdza” – przekonuje zadowolony z siebie minister Niedzielski. Ta „strategia” prowadzi do przekształcania kolejnych oddziałów szpitalnych w covidowe, a co za tym idzie – do odwoływania planowych zabiegów, a w końcu do ograniczenia pacjentom „niecovidowym” możliwości skorzystania z pomocy medycznej. Efektem bierności może być to, czego rząd tak bardzo chce uniknąć: całkowity lockdown, wymuszony przez kompletną blokadę systemu ochrony zdrowia. Gorszy jest jednak inny koszt. Niektórzy eksperci nazywają obecną falę pandemiczną – falą śmierci. I podają, że od początku roku odnotowano już ponad 80 tys. tzw. nadmiarowych zgonów.
Maciej Muller


Niemcy. Samoloty Luftwaffe przetransportują chorych na COVID-19

Dwa specjalne samoloty niemieckich sił powietrznych transportują od piątku 26 listopada pacjentów chorych na COVID-19, którzy wymagają intensywnej terapii, ale zabrakło dla nich miejsc na oddziałach szpitalnych – informuje Polska Agencja Prasowa, powołując się na informacje dziennika "Tagesspiegel".

Działania Luftwaffe mają związek z trudną sytuacją epidemiczną w kraju. Ostatniej doby odnotowano rekordową liczbę 76 414 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, a walkę z COVID-19 przegrało 357 osób. W niektórych regionach brakuje miejsc na oddziałach intensywnej terapii, dlatego pacjenci muszą być transportowani do innych części Niemiec.

Latające oddziały szpitalne

Siły powietrzne użyją w tym celu dwóch specjalnie wyposażonych samolotów Airbus A310 MedEvac. Pierwszy z nich wylądował w piątek po południu na bawarskim lotnisku w Memmingen. Stamtąd pacjenci zostali zabrani do Muenster-Osnabrueck w Nadrenii Północnej-Westfalii.

Niemieckie media podkreślają, że należące do Luftwaffe Airbusy są przygotowane do misji ratunkowych. Jak informuje PAP, na ich pokładzie znajdują się dwa urządzenia do intensywnej terapii oraz sześć miejsc zabiegowych. "Tagesspiegel" zwraca uwagę, że na początku pandemii opracowano w kraju tzw. system koniczyny. Zgodnie z jego założeniami pacjenci z COVID-19 powinni mieć możliwość szybkiej relokacji w obrębie Niemiec, w celu znalezienia wolnego łóżka szpitalnego.

https://tech.wp.pl/niemcy-samoloty-luftwaffe-przetransportuja-chorych-na-covid-19-6709061311478368a