|
Ten post był aktualizowany .
fragment felietonu z wirtualnej pokazujacy pod jaka presja sa listonosze
" Dwa dni temu zadzwonił do
moich drzwi listonosz. Przyniósł list. Gdy chciałem
pokwitować, spojrzał na mnie wystraszony zza
maseczki.
- Mogę za pana podpisać? – spytał nieśmiało.
Spojrzałem na jego dłonie w rękawiczkach,
zerknąłem na wysłużony długopis. Z ulgą jęknąłem
w duchu na tę jego propozycję, a nonszalancko
rzuciłem: - A podpisuj pan.
Spotkamy się znów przed 10 maja. Przyniesie mi
kartę do głosowania. Sam pokwituje lub od razu
wrzuci do skrzynki. "
Wniosek: oni sie boją kontaktów z nami, a my wolimy unikać kontaktów z nimi
|