Ta wojna czy, jak mówią tam dalej na wschodzie operacja specjalna?
Staram się żyć normalnie. Nie bać się o przyszłość. Planować. Cieszyć z małych rzeczy. Sprawiać drobne i większe przyjemności. Patrzeć na rozkwitające kwiaty, coraz bardziej zieloną trawę. Słuchać śpiewu szczęśliwych ptaków. Czuć na twarzy promienie ciepłego wiosennego słońca.
Próbuję żyć normalnie...
A jednak.
Widzę, że jestem rozchwiana emocjonalnie, że wystarczy jedna niedogodność na drodze i świat mi się wali. A przecież to nie mnie się wali świat.
Jak daleko to wszystko zajdzie?
Potrzebuję odpowiedzi na zbyt wiele pytań.
𝓚𝓻𝓸𝓹𝓴𝓮̨ 𝓷𝓪𝓭 "𝓲" 𝓭𝓪𝔀𝓷𝓸 𝓹𝓸𝓼𝓽𝓪𝔀𝓲ł𝓪𝓶 🙂