Kiedy byłam dzieckiem ,słuchając na religii przypowieść o dobrym pasterzu ,zgłosiłam się i powiedziałam że ja wolę być tą jedną owcą która odłączy się od stada,wtedy ksiądz zapytał dlaczego,a ja odpowiedziałam ,bo Jezus pójdzie za mną ,a te głupie owce i tak zostawi.
Ksiądz był zaszokowany moimi przemyśleniami,ale często kiedy się zgłaszałam i pytałam "Proszę księdza czy mogę o coś zapytać"Mówił stanowczo "nie"i kazał mi siedzieć w ławce.Potem kolejny raz zrobiłam akcję przed bierzmowaniem ,bo powiedziałam ze chcę M.Magdalenę na 3 imię,wtedy ksiądz zapytał dlaczego?a ja Bo była jawnogrzesznicą.Wtedy wstały 3 dziewczynki w klasie i też powiedziały że chcą jak ja M.Magdalenę.Nie wiedziałyśmy chyba wtedy co to znaczy ,ale podobała mi się nazwa .Ksiądz się wkurzył,pokiwał głową z dezaprobatą i jak zwykle kazał siąść w ławce i nic nie mówić.Ale się uparłam i musiał nam pozwolić na 3 dać jej imię.Generalnie od dziecka miałam tak ,że nie byłam uległa,i nie szłam za tłumem.Jak mówię ze nie przyjmuję księdza,po kolędzie ,to nie są puste słowa ,ale ja faktycznie już 4 lata nie przyjmuję jako jedyna na swojej ulicy księdza po kolędzie,bo nie mam ochoty na takie spotkania,poza tym nie chcę żeby mi obcy mag czarował w chałupie.I nie przechwalam się czymś co jest nie prawdą,nie mam potrzeby udawać kogoś innego,bo zwyczajnie siebie lubię i akceptuję w całości.