|
Witaj, Lwiczko. Dobre pytanie. Szukałam czegoś na swoje schorzenie, żeby uniknąć operacji w późniejszym czasie i na swoje inne dolegliwości z tym związane, dlatego padło na jeden niezwykły owoc. A że przy okazji wzmacnia system odpornościowy u osób chorych na HIV, więc i na koronawirusa z automatu. Miły zbieg okoliczności dla mnie. Niestety trzeba z nim ostrożnie, bo chorzy na serce mogą po nim szybciej odejść. I nie bardzo chcę go reklamować publicznie, bo zaraz nie zobaczę go nigdzie jak drożdży :) Ale pomaga, gdy nic innego nie działa, moc więc ma. Skusiłam się pierwszy raz, gdy zobaczyłam go w aptece w promocji. Od tego czasu jest już tylko dostępny na zamówienie w niektórych sklepach zielarskich. Jednakże stwierdzam, że z apteki był lepszy i pewniejszy.
Mam też inne nasze rodzime preparaty ziołowe, ale są znacznie słabsze. Efektów po nich nie widzę. Wszystko zależy od indywidualnych przypadłości. Czasem pomaga zwykła tabletka ziołowa, czasem nie.
Ponad dwa miesiące temu miałam bliski kontakt z osobą, która miała chore płuca i gorączkę przez 20 dni. Jeszcze wtedy nikt nie mówił o COVID. Później i mnie dopadło bez gorączki. Trzymało z kilkudniową przerwą prawie 2 tygodnie Pomógł najzwyklejszy Aspargin. Tak był i mocno spłycony oddech,. A wzięłam to co miałam najbliżej pod ręką. Do lekarza mi się nie spieszyło, bo nikt nie mówił wówczas o groźnym wirusie. Tak że może być trochę racji w tym, że niektórzy już przeszli tę chorobę nie będąc tego świadomym. Czasem śmiałam się z tego, bo na zewnątrz grad lub deszcz, a ja z głową za oknem :) Dla mnie było ważne, że ta metoda pomaga i nikogo bym nie posłuchała, żeby się nie doprawiać :D
|