|
Oj tak,zgadzam sie z cytatem startowym...czuje,ze mam nieprzebudzona czesc duszy...na widok zwierzecia serce mi taje..Podobnie jak w Afryce,gdy widzialm tamtejsze dzieciaki...Tam oddalam dusze calkowicie...ten stan mnie jednak przerazil,bo moglabym nawet tam pozostac na misji bez ogladania sie na rodzine...Wiec unikam takich rozdzierajacych serce sytuacji...Z pieskiem czy kotkiem byloby tak samo...kocio Napoleon czarny smoluszek mnie uwielbial...Teraz na widok psiakow pewnych ras czuje,ze poleglabym ..a nie chce...Jak to lew..Albo wszystko albo nic? No niee...jestem zdolna do kompromisu,ale na dziecko,czytaj zwierze w domu to ja juz sie nie pisze....Taka troche niewola..ani nie wyjedziesz,ani nie zostawisz...A dzis ide na koncercik saksofonowy do cafe pub..:))) Pieskow nie wpuszczaja,a szkoda,tez by posluchaly:))))
|