Zwyczaje wigilijne i bożonarodzeniowe.

[Wenus]

Jestem bardzo ciekawa jakie zwyczaje panowały w Waszych rodzinnych domach, jakie panują obecnie?
Potem opiszę  w chwili wytchnienia ;) "coś niecoś " z mojego rodzinnego domu - co prawda mam już wolne (aż do Nowego Roku!:) ) ale nie wiem w co ręce włożyć ;)

[Wenus]

Najwięcej wspomnień związanych z Wigilią mam z czasów dzieciństwa kiedy to każdą wigilię spędzaliśmy rodzinnie u Dziadków. Pamiętam, że nie lubiłam potraw wigilijnych (byłam niejadkiem) i tylko pogrzebałam w ziemniakach z olejem lnianym więc dawali mi do jedzenia ciasto :) -makowiec, sernik i szarlotkę- "żeby ten dzieciak w końcu coś zjadł" :) No więc jadłam "bo Mikołaj nie przyjdzie" ;) Pod białym obrusem obowiązkowo było siano, ale nie żeby garstka tylko dużo, aż się talerze bujały na tym sianie :) Po kolacji przychodził Mikołaj z prezentami, po kilku latach w końcu go zdemaskowałam - to był Dziadek :) Poznałam go po żółtych dwóch palcach, bo miał takie od palenia papierosów bez filtra.
Na koniec było sprzątanie ze stołu i przeszukiwanie przez wszystkie dzieci siana co było pod obrusem, bo w nim Dziadek zawsze ukrywał pieniążki dla swoich wnucząt :) Wiadomo, ze każdy chciał znaleźć jak najwięcej więc możecie sobie wyobrazić co się wtedy działo ;))) Dziadek w tym czasie szedł do zwierząt gospodarskich z opłatkiem, takim specjalnym dla zwierząt , kolorowym. Potem jako gospodarz szedł do sąsiadów z opłatkiem a do nas przychodzili sąsiedzi -gospodarze.

[da®®io]

witaj, tak to ładnie napisałaś, że az pomyslałem, ze to jakaś wklejka, ale skoro to Ty Minko jesteś autorką powyższego tekstu to może zajmij się pisarstwem-może kiedyś uda Ci się wydać jakąś ciekawą książkę:)

[Wenus]

No hej :) Właśnie tak sobie już leżę w łóżeczku i wzięło mnie na wspominki :)

[da®®io]

ja jak byłem mały to się Mikołaja bałem:) bo pytał się czy byłem grzeczny i "przymuszał" do mówienia wierszyków-lubiłem tego Mikołaja co sam pod moją nieobecność w domu z cichacza zostawiał prezenty pod choinką i niczego nie kazał "klepać"

[Wenus]

Ja chyba się nie bałam Mikołaja, bo tego nie pamiętam, w przeciwnym razie zostałaby mi przecież taka trauma z dzieciństwa ;)) Może dlatego, że byłam jedyną wnuczką, reszta to same chłopaczyska, więc mnie Mikołaj nie męczył pytaniami czy byłam grzeczna bo wiadomo, że tak  

[Wenus]

Najsmutniejsza Wigilia to była wtedy kiedy nagle zmarł mój Tata, na miesiąc przed świętami. Wtedy pusty talerz przy stole miał zupełnie inne znaczenie...

[da®®io]

smutny moment gdy zabraknie kogoś przy rodzinnym stole kto jeszcze rok temu tam zasiadał-ja jeszcze szczęśliwie mam obu rodziców i te nieuniknione niepokoje i osierocenia dopiero przede mną-aż się tego boję:( u nas w zasadzie życzeń specjalnych się nie składa, tylko mówimy " obyśmy za rok w Wigilię spotkali się w tym samym gronie " i tak mija w róznych spięciach rok za rokiem