|
Był sobie pewien listonosz, który właśnie odchodził na emeryturę. A że przez całe długie lata pracy obsługiwał jeden i ten sam rejon, znał się doskonale z ludźmi tam mieszkającymi. Ci w podzięce za długoletnią pracę postanowili, iż każdy z nich przygotuje jakiś prezent dla listonosza.
Nastał ostatni dzień pracy.
Listonosz wchodzi do pierwszego mieszkania, a tam czeka na niego ulubione ciasto.
Wchodzi do drugiego mieszkania i częstują go jego ulubioną wódką.
Puka do trzeciego mieszkania, patrzy, a drzwi otwiera mu rozebrana piękna kobieta. Listonosz speszył się, ale ta zaprasza go do środka. Zaciąga go do łóżka i uprawiają najlepszy sex w jego życiu. Później zaprasza go do kuchni i serwuje mu wykwinty obiad, podaje mu kawę, a pod filiżankę włożony banknot 10 zł.
Zdziwiony listonosz patrzy na dychę, na kobietę potem znowu na dychę i nie może zrozumieć o co chodzi.
W końcu zdziwiony pyta:
- Wie Pani, ten sex jestem w stanie zrozumieć, ten obiad również, ale tej dychy nie bardzo...
Na co ona mu odpowiada:
- No bo wie Pan, wczoraj wieczorem siedzimy sobie z mężem w domu i tak myślimy, myślimy co by tu panu za prezent na odejście z pracy przygotować i w końcu mąż powiedział:
- Pierdol go-daj mu dychę.
Ale obiad to tak sama od siebie przygotowałam.
|